Tarczyca
Nadczynność tarczycy to zwiększone wydzielanie hormonów tarczycy ponad ilości, których potrzebuje organizm. Nadczynność tarczycy zwana jest często hipertyreozą (ang. hyperthyreosis lub hyperthyroidism). Może przyjmować postać jawną, z całym wachlarzem dość charakterystycznych objawów, jak i utajoną, gdzie nadmiar hormonów tarczycy jest na tyle niewielki, że nie rozwija się postać kliniczna choroby. W wymiarze objawowym nadczynność tarczycy charakteryzuje się uczuciem stałego gorąca, drżeniem rąk, kołataniem serca oraz wieloma innymi dolegliwościami, z których nie wszystkie występują u każdego pacjenta. Na nadczynność tarczycy narażone są przede wszystkim kobiety. W ciągu życia zachoruje co sześćdziesiąta kobieta oraz jedynie co siedemsetny mężczyzna.
Krótki wstęp do tego co mnie dopadło. Co 17 mężczyzna… i padło właśnie na mnie. Dzisiejszy wpis poświęcę na diagnozie nadczynności tarczycy.
To wszystko zaczęło się jakieś 2 lata temu, kiedy zmieniłem lekarza rodzinnego. Na dzień dobry zlecił parę badań np. morfologię i TSH. Nie zdając sobie sprawy, że może mi coś dolegać z opóźnieniem zrobiłem badania, a do lekarza z konsultacją wyników zgłosiłem się po jakimś miesiącu. I co usłyszałem?
„Dzień dobry, ma Pan nadczynność tarczycy”
Na kolejne już dzień dobry, może nie tak dobry bo postawiono diagnozę nadczynności tarczycy. Wtedy to nawet nie wiedziałem co to takiego jest, czym się objawia. Nic, a nic…
Lekarz mi wytłumaczył cóż takiego, opisał kilka objawów i… wszystko się zgadzało.
Szybka przemiana materii. Bardzo szybka (z jednej strony piękne) jesz i nie tyjesz. Szkoda, że nie miało to takiego samego działania ze „skutkami” picia piwa w postaci dodatkowej warstwy termoizolacyjnej. Ale to nie o izolacji dzisiejszy wpis.
Nadpotliwość, to było to, co mnie najbardziej męczyło. Siedzisz na dupie i nic nie robisz, a momentami mokry (zwykle powyżej temperatury 21 st. C). To mi najbardziej przeszkadzało. Suplementy diety nie pomagały więc na upartego się z tym pogodziłem. Jeszcze wrócę do tego.
Słabe, cienkie i szybciej wypadające włosy. Genetycznie miało mnie to spotkać za jakieś 10 lat. Niestety spotkało szybciej… Już w liceum zaczęło mi ubywać włosów! (i pytanie czy to tarczyca, czy kolej rzeczy) Ale to nie ma co się przejmować, taka kolej rzeczy. W dotyku włosy były bardzo słabe, szampony i odżywki nie pomagały.
W liceum kondycyjnie byłem nawet niezły! Paląc papierosy, bez żadnego problemu biegałem, grałem mecze czy sędziowałem piłkę nożną (na wpis o sędziowaniu, zaproszę, kiedy indziej). Dwa, a może 3 lata temu zauważyłem spadek kondycji. Rzuciłem palenie. Trochę pomogło ale nie w zadawalającym mnie stopniu.
Samopoczucie, szybkie denerwowanie się, i wiele innych, które są opisane na stronach internetowych.
Wynik TSH był na mniej więcej takim poziomie jak na fotografii, która ukazuje wynik TSH przed wprowadzeniem leczenia jodem radioaktywnym. (TUTAJ LINK DO POSTU). Lekarz rodzinny wprowadził leczenie Thyrozolem do czasu wizyty u endokrynologa.
Thyrozol pomógł i unormował wynik usuwając WSZYSTKIE objawy. Waga zaczęła rosnąć, czułem się ogólnie lepiej. Wizyta u endokrynologa na NFZ oczywiście była po ponad 6 miesiącach. Endokrynolog postawił diagnozę choroby Gravesa-Basedowa.
Thyrozol zażywałem przez 1.5 roku. do października 2016 roku. O tym co było dalej opowiem przy okazji postu o Jodzie 131.