Travel Work and Travel

Dzień 1: Zion National Park

By on 30 października, 2017

Dzień 1

View from Angel`s Landing

Zion Zion Zion… Miejsce, do którego wrócimy na pewno. Tak właśnie rozpoczynam nasz wpis. Zapierający dech w piersi szlak: Angel`s Landing. Jedyna rzecz, którą zdążyliśmy zrobić w Zion. Jeden z najpiękniejszych widoków jakie tylko mogłem zobaczyć. Zdjęcia nie są w stanie odzwierciedlić głębi, wysokości, kolorów czy tego wysiłku jaki nas kosztował, aby się wspiać na górę…

[…] Norfolk w stanie Virginia opuściliśmy około godziny 17. O godzinie 23, kola samolotu dotknęły płytę lotniska w Las Vegas. Krótkie wyjście z terminala i 30 minutowa podróż po bagaże. Już na lotnisku zaczęliśmy się czuć jak w jednym wielkim kasynie. Przy każdej bramce automaty do gier, mnóstwo neonów i świecidełek. W sumie czym się dziwić… Jesteśmy w Vegas! Po drodze odebraliśmy sprzęt kempingowy z Walmartu. (wujek Bogusz pomyślał i zrobił zamówienie przed przylotem, tak aby wszystko na nas czekało!).

 

Vegas postanowiliśmy zostawić sobie na koniec tripa, na ostatni dzień przed wylotem do Meksyku, dlatego więcej szczegółów i fotek ujrzycie przy ostatnim wpisie.

 

Hotel w Las Vegas miał fontannę i ogród pod dachem na jednym wielkim patio. Sam w sobie przypominał małe miasteczko… McDonalds, kasyno, bary i inne… Ale My nie o hotelu. Noc przebiegła spokojnie. Obudzeni oczywiście za późno, ledwo zdążyliśmy zrobić check out i ruszyć w stronę Zionu.

Droga… Niesamowita. Krajobraz zmieniający się nieustannie, z pustyni na góry, z góry na inne góry. I tak mijając przepiękne krajobrazy z bólem szyi i… z mega dużym opóźnieniem dotarliśmy do Zion National Park. Szybkie rozeznanie po okolicy, szukanie odpowiedniego szlaku, który zdążymy zaliczyć przed zachodem słońca i do dzieła! Wybór trafił na Angel`s Landing. Oznaczony jako szlak dla wymagających i zgadnijcie jaki był… Wymagający. Po 400m chciałem już wracać. Taki wysiłek po bimbaniu w Północnej Karolinie to troszkę za dużo dla mnie, ale! Dałem radę i nie żałuję żadnej kropli potu, bólu w łydkach czy kolanach.

Widok w drodze na Angel`s Landing. Sony a6300

Kolejny widok w drodze na Angel`s Landing. iPhone 7

Angel on the Angel`s Landing

Krajobraz, który nas otaczał zapierał dech w piersi. Niesamowite widoki rozchodzące się wszędzie! Początek polegał na wejściu do busa wiozącego w dane miejsca w parku. Z przystanku było jakieś 5 minut drogi do początku szlaku, który przez chwilę szedł wzdłuż rzeki. Chwilę później rzeka oddalała się i malała. Oznaczało to jedno. Wchodzimy coraz wyżej i wyżej. W pewnym momencie wejścia na górę było niczym jeden wielki zygzak. Prawie pionowa ściana, na którą trzeba było się jakoś dostać. Na szczęście na tym odcinku szlak był prosty, wylany asfaltem i płaski. Schody zaczęły się później. Na jednym ze szczytów ładny szlak się skończył. Tu zrobiliśmy sobie krótką przerwę na uzupełnienie płynów i dodaniu małej ilości protein w postaci orzeszków. Poobserwowaliśmy sobie wiewióreczki, obczailiśmy widoczki i zauważyliśmy tabliczkę, pokazującą spadającą z przepaści postać… Tak się właśnie zaczęła druga część szlaku. Prowadziła hmm… wzdłuż wierzchołka góry. Zamontowane tam łańcuchy pomogły nam nie spaść w dół!

Droga na Angel`s Landing. Łańcuchy. iPhone 7

I tak właśnie udało nam się dotrzeć na górę, na szczyt Angel`s Landing. Stąd zapierający dech w piersi widok, którego nie da się opisać. Zion National Park jest miejscem, które trzeba doświadczyć osobiście. Spędziliśmy na szczycie około godziny, delektując się widokami, śmiejąc się z małych, śmiesznych wiewiórek oraz małych i śmiesznych Japończyków, których spotykaliśmy na każdym kroku… Ich chęć zrobienia sobie zdjęcia czy dotarcia do danych miejsc nie mieści się w głowie.

Angel`s Landing jest szlakiem bardzo wymagającym i ciężkim do pokonania. Na tabliczkach widnieją informacje, aby nie zabierać dzieci itd. Oczywiście Azjaci nieprzygotowani, trampkach, jeansach, bez wody i niektórzy nawet z dziećmi próbowali zdobyć ten punkt za wszelką cenę. Niestety widok małych skośnookich dzieci był straszny. Niektóre płakały, inne stały w miejscu przestraszone, a opiekunowie zdezorientowani w trampkach i jeansach nie wiedzieli co robić. Dodatkowo ich zachowanie powodowało straszne przestoje i niebezpieczne sytuacje. Nie muszę wspominać, że w każdym miejscu, w którym byliśmy i spotykaliśmy Japończyków robili oni największe zamieszanie, niszczyli przyrodę oraz wchodzili tam gdzie można, aby za wszelką cenę cyknąć sobie fotkę iPadem czy iPhonem. NIEWIARYGODNE, serio. Zapewne więcej o Azjatach w USA dowiecie się w każdym następnym poście. Byli są i będą wszędzie.

Danger

Wracając do Zionu. Powrót z góry na dół był równie wyczerpujący jak wejście. Po 3 miesiącach (mojej) w miarę lekkiej pracy w Karolinie Północnej, stawy kiepsko sobie dawały radę z takim obciążeniem podczas schodzenia. Zakwasy następnego dnia były straszne… Ale warte tego co oczy zobaczyły, bo co się zobaczy to się nie odzobaczy. Wraz z zachodzącym słońcem udaliśmy się w stronę Lake Powell. Przejazd przez Zion National Park drogą Mount Carmel Highway to było coś niesamowitego. Kręta, malownicza droga ze zmieniającym się krajobrazem. (już niedługo filmik z pierwszego dnia na tripie, zobaczycie między innymi timelapse nagrany z maski samochodu).

Mount Carmel Highway z lotu ptaka

Tak właśnie minął nam pierwszy dzień naszego tripa. Naszej krótkiej, ale wielkiej przygody, która pozwoliła nam poznać piękno Ameryki, bo przecież USA to nie tylko Nowy Jork, Los Angeles i hamburgery. USA to przede wszystkim niesamowite widoki, niesamowici ludzie i wszystko to, czego nie da się porównać z rzeczami ze starego kontynentu…

Jeśli chcielibyście przeżyć taką przygodę i rozważacie wyjazd do USA na Work&Travel to zapraszam do kontaktu. Pomogę Wam w wyborze odpowiedniego miejsca i lokacji. Jeśli chcielibyście ruszyć do Outer Banks. Dowiecie się ode mnie wszystko co potrzebne, aby tam wyruszyć. Włącznie ze zniżką, którą możecie otrzymać dzięki mnie na program.

TAGS
RELATED POSTS
Nowy Jork w 2 dni!

9 kwietnia, 2018

W ciągłej trasie!

30 stycznia, 2018

Los Angeles w 2 dni!

20 grudnia, 2017

LEAVE A COMMENT

Bogusz
Szczecin, Polska

Cześć! Nazywam się Bogusz i chcę wam przedstawić swoją podróż! Maniak Stanów Zjednoczonych, świeżo upieczony podróżnik, który uwielbia robić zdjęcia ze swoich wypraw. Kilkukrotny uczestnik programu Work and Travel w USA

Facebook Pagelike Widget