California Travel Work and Travel

Los Angeles w 2 dni!

By on 20 grudnia, 2017

Los Angeles to najludniejsze miasto amerykańskiego stanu Kalifornia, a zarazem drugie pod względem liczby mieszkańców miasto w Stanach Zjednoczonych (zaraz za Nowym Jorkiem), za sprawą populacji liczącej 3 792 621 mieszkańców, a to wszystko na powierzchni 1300km­2.

Nasuwa się pytanie, jak zobaczyć taki kawałek Ameryki w 2 dni?

 

Jest to pewnego rodzaju Challenge. Zobaczyć dużo, w tak krótkim czasie, bo kiedy jedni mówią, że warto, to drudzy powiedzą, że jest to bez sensu. Gonitwa za marzeniami zawsze ma sens! Nie mogę powiedzieć, że zakochałem się w Los Angeles, ale miasto ma w sobie coś co sprawiło, że chcę tam jeszcze wrócić. Dwa dni, to zdecydowanie za krótki czas na zwiedzanie miasta aniołów, ale wystarczający, żeby zobaczyć co nieco, zrobić sobie fajne zdjęcia i zdecydować czy warto jeszcze tam wrócić.

 

Stworzyłem przewodnik po miejscach, w których byłem i przyznałem im odpowiedni status. Dzięki temu dowiecie się co warto zobaczyć, a co można ominąć.

Zapraszam do przewodnika po Los Angeles według Bogusza!

 

Nocleg

W Los Angeles znaleźć go bardzo łatwo, a cenowo wychodzi to różnie. Najbardziej popularne serwisy to AirBnB oraz Booking.com. Na expedia.com również możecie znaleźć coś ciekawego i jest to jak najbardziej polecana i używana strona przez Amerykanów, dlatego nie bójcie się z niej korzystać!

 

My skorzystaliśmy z serwisu AirBnB, dzięki któremu znaleźliśmy zamykany pokój w dzielnicy Rosemead, 40 minut samochodem od centrum miasta. Gospodarza osobiście nie poznaliśmy, ale jego dom miał dosyć ciekawy system dla gości. Wszystko było zamykane na elektroniczne zamki na kod PIN, przez co nie było potrzeby spotykania się z nim. Dzięki temu mieliśmy naprawdę elastyczne godziny check in oraz powrotów do domu. Dzielnica wydawała się spokojna, każdego dnia samochód stał dalej na podjeździe. Cena pokoju na 2 dni wyniosła nas 75$ ze zniżką.

Poniżej linki, dzięki którym otrzymacie zniżki!

Airbnb i za zarejestrowanie się z tego linka, otrzymacie 28$! na swoją pierwszą rezerwację!

www.airbnb.pl/c/boguszk5/

Booking.com. Wystarczy zarezerwować z tego linku, aby otrzymać 10% na swoją podróż!

https://www.booking.com/s/23_8/bogusz33/

 

Transport:

Miasto jest bardzo rozległe, więc jeśli macie tylko dwa dni, to polecam je zwiedzać za pośrednictwem samochodu lub czerwonych Autobusów Hop on Hop off. Tym drugim można objeździć najpopularniejsze miejsca w Los Angeles, ale kosztem ograniczenia się, bo bardzo dużo rzeczy jest warte „tylko zobaczenia przez chwilę” i pojechania dalej, a z autobusu chcąc nie chcąc się wychodzi i idzie zaliczać atrakcje, a potem trzeba czekać na kolejny, (z tego typu zwiedzania korzystałem w Miami) a cenne godziny uciekają. Korki na jakie trafiłem znajdowały się jedynie na wieczornym wjeździe do Downtown oraz podczas przejeżdżenia obok Greek Theater, w którym był jakiś event i drogi były pozamykane.

 

Los Angeles podzieliśmy sobie dzielnicami na dwie części. Pierwszego dnia okolice Hollywood, a drugiego dnia dzielnice znajdujące się przy oceanie. Z racji tego, że drugiego dnia jechaliśmy dalej, a dokładniej do San Diego, to właśnie tego dnia odwiedziliśmy część miasta znajdującą się nad Oceanem Spokojnym!

 

Tutaj i tutaj dowiecie się na temat wypożyczenia samochodu w USA.

 


Jedzenie

Poniżej mapka miejsc, w których jedliśmy

 


  • West Hollywood – V Coffe – 8164 Melrose Ave, Los Angeles, CA 90046

Matcha Coffee (kawa z zieloną herbatą)


  • Santa Monica Pier – Big Dean’s OceanFront Café – 1615 Ocean Front Walk, Santa Monica, CA 90401.

Obiad w formie przystawek. Kobietom spodoba się to miejsce, ponieważ kelnerami są mężczyźni. Niestety, żadnej kobiety w obsłudze nie zauważyłem, za to jedzenie było pyszne!


  • Little Tokyo – Daikokuya – 2208 Sawtelle Blvd, Los Angeles, CA 90064.

Japoński Ramen, który jest podobno najlepszy w Los Angeles. Podejrzewam, że nie bez powodu tak mówią, bo aby się tam dostać, trzeba było zapisać się na liście i stać w kolejce czekając na wyczytanie. Osobom wrażliwym na nowe kulinaria, radzę się zastanowić dwukrotnie! Smak dobry, ale…


  • Hollywood Blvd – Hooters – 6922 Hollywood Blvd #109, Los Angeles, CA 90028

Coś dla fanów ładnych kobiet. Hooters słynie z ciekawych kelnerek, które są ładne, dobrze wyglądają i przede wszystkim są fajnie ubrane! Mini pomarańczowe spodenki oraz T-shirty z dużym dekoltem. Hamburgerów nie polecam, ale wypić piwo lub zamówić Buffalo Wings jak najbardziej! Niestety, nie wypadało mi zrobić im zdjęcia… Tzn. moja kobieta nie chciała mi zrobić z nimi fotki!

https://mms.businesswire.com/media/20141229005400/en/446845/5/GMOFE_image.jpg?download=1

 


  • Olvera Street (Chinatown) – Cielito Lindo – 23 Olvera St, Los Angeles, CA 90012

Taquitos, nie wiem jak to nazwać, ale w środku był sos guacamole. Idealna przekąska!

Dzień 1

 


Chinatown

Pierwsze co, to zostaliśmy przysłowiowo ojebani na parkingu. Dużymi literami był napisany koszt parkingu, jak się później okazało, dla klientów jakiegoś tam sklepu. Małymi literkami był koszt parkingu dla osób nie będących klientami sklepu. O tym dowiedzieliśmy się przy odbieraniu samochodu.

Samo miejsce skojarzyło mi się ze szczecińskim turzynem. Chińskie i Wietnamskie budy ze wszystkim, czyli Aliexpress w realu. To samo się znajdowało w Los Angeles. Jedynie kilka budynków wprowadzało w chiński klimat, a to dzięki architekturze, dodatkowo pare sklepów z przyprawami i aptekami. Nie znalazłem nic, co by mnie mogło zatrzymać na dłużej. Warte przejechania się samochodem i zobaczenia paru klimatycznych budynków oraz bramy witającej w Chinatown. Jeśli miałbym porównać nowojorski Chinatown z tym z Los Angeles, to zdecydowanie wybieram ten z Nowego Jorku.


Olvera Street

Idealne miejsce na tanią meksykańską przekąskę, która znajduje się na terenie Chinatown, ale jest w 100% Meksykańska. Można powiedzieć, że jest to taki Meksykański zaułek składający się z 2 ulic i placu. Wykorzystaliśmy sobie to miejsce na krótki spacer i podwieczorek w niskiej cenie. Chinatown nas nie zachwycało, a ochoty na chińszczyznę nie mieliśmy, więc padło na Olvera Street!


Downtown i okolice

Przejażdżka samochodem przez Downtown prosto z Chinatown do Museum of Art była fajna ze względu na ciągle zmieniający się krajobraz miasta. Przejechaliśmy się przez Arts District, podziwiając niesamowite murale, które wyglądały na prawdziwe dzieła sztuki. Wykonanie na bardzo wysokim poziomie, kolory, wyobraźnia artystów, to wszystko znajdowało się właśnie w tym miejscu. Wydaje mi się, że każde miasto powinno mieć taki kawałek dla ulicznych artystów! Po drodze mijaliśmy również dzielnicę Skid Row, na której można było spotkać multum bezdomnych poruszających się ze swoim dobytkiem w wózkach sklepowych, porozstawiane namioty, karimaty czy wózki sklepowe, te właśnie rzeczy „upiększały” ulice. Los Angeles, ma problem z bezdomnymi, którym sprzyja wysoka temperatura utrzymująca się niemal przez cały rok. Mówi się nawet, że władze Los Angeles chętnie kupują bilety w jedną stronę bezdomnym.


Los Angeles County Museum of Art.

Najlepsza wg. mnie atrakcja tego miejsca, czyli. “Urban Lights”, znane miejsce z filmu Sex Story z Ashton Kutcherem i Natalie Portman w rolach głównych, kiedy Ashton Kutcher wyznaje bohaterce miłość.

Udało nam się złapać darmowe wejściówki do muzeum dzięki ludziom, którzy oddali nam naklejki umożliwiające poruszanie się po budynku muzeum. Jeśli macie więcej czasu i chcecie polatać po muzeach, to jak najbardziej musicie się tam znaleźć! My spędziliśmy w nim około 20 minut z braku czasu i braku zamiłowania do miejsc tego typu, preferuję raczej nowoczesne i interaktywne rzeczy.

Urban lights


Hollywood Sign

Zaczęliśmy od poszukiwania miejsca, z którego będzie można ujrzeć napis z dalszej odległości w towarzystwie palm na jednej z ulic. Udało się! Pod tym adresem znajdziecie miejsce, z którego wykonałem pare fotek. 2253 N Beachwood Dr, Los Angeles, Kalifornia. Przed nami był już tylko napis Hollywood w towarzystwie palm, rezydencji czy luksusowych samochodów. Polecam przejechać się samochodem typu Convertible (kabriolet) przez hollywoodzkie i „beveryhillskie” uliczki.

Znak Hollywood przez niektórych uważany jest za przereklamowane miejsce, pełne turystów, którzy chcą sobie zrobić zdjęcia i dostać się jak najbliżej znaku, czy tak jest? Sami musicie się przekonać. W 2010 plan był, aby zburzyć ten napis pod luksusowe osiedle, ale sam Hugh Hefner (i inne gwiazdy np. Tom Hanks czy Steven Spielgerg) pomógł w zbiórce 12.5 mln $ w celu wykupienia terenu, na którym stoi napis. Widok znaku i fotka na tle Hollywood, to było moje must to do! Polecam wjechać na wzgórze wyżej wymienioną drogą, prowadzi ona praktycznie pod samo miejsce widokowe. Kręte uliczki, domy na wzgórzach, domy na skarpach i taki spokojny klimat… to jest to. High Life! Jeszcze wrócę się spotkać z tym znakiem, następnym razem jednak chciałbym popatrzeć na niego z góry!

 


Hollywood, czyli The Walk of Fame oraz Hollywood Blvd

Miejsce typowe, znane z każdej listy must to see, must to do in LA. Mógłbym powiedzieć, że jest to bardzo mocno przereklamowane, ale nie mogę, bo nie przejść przez The Walk of Fame w mieście aniołów, to tak jakby nie spróbować Frytek w bułce w Szczecinie. Spacer po Hollywood Blvd i „mijanie” naszych ulubionych aktorów było niczym spełnienie marzeń. Takich, które kiedyś były dla nas nierealne, a w jednej chwili stały się na wyciągnięcie ręki. Niestety, ale nie spotkaliśmy żadnej gwiazdy, jedynie dziwaków chodzących po ulicy. Uwierzcie mi… Jest ich tam naprawdę dużo, bo fajnie być dziwakiem i jeszcze dostawać za to kasę od przechodniów! Ponadto spotkacie artystów ulicznych, którzy zaciekawiają i sprawiają, że to miejsce na prawdę tętni życiem. Tancerze, malarze, ludzie udający aktorów czy nawet transformersów, fajnie wspominam to miejsce.

 


Gryffith Observatory

Idealne miejscówa na zakończenie dnia. Zdecydowaliśmy, że udamy się tam po zachodzie słońca, aby ujrzeć panoramę Los Angeles w nocy. Wjazd krętymi uliczkami i podświetlony budynek sprawił na nas ogromne wrażenie. Dodatkowo dla fanów GTA5 miejsce koniecznie do zobaczenia! Jedno z niewielu miejsc w LA, które chciałbym zobaczyć jeszcze raz, tym razem za dnia lub z góry. Gryffith Observatory ma to do siebie, że bez względu na porę dnia, jest warte odwiedzenia. Nam się nie udało przyjechać przed zachodem słońca, ale nocny widok był nieziemski…

Dzień 2


West Hollywood

W tej części Hollywood znajdziecie słynną Pink Wall oraz inne kolorowe murale, wykonane minimalistycznie w porównaniu do tych z Art District. Niestety, ale nie udało nam się znaleźć Angel`s Wings, czyli muralu skrzydeł pomiędzy których można stanać i zrobić fajowskie zdjęcia. Miejsce polecamy odwiedzić w godzinach porannych, kiedy na różowa ściana jest w cieniu (zdjęcia otrzymują idealną ilość światła), a turyści jeszcze latają po innych dzielnicach miasta aniołów.

„Pink Wall” – Paul Smith,

Paul Smith, 8221 Melrose Ave. (at N. Harper Avenue), West Hollywood

Jedno z najbardziej instagramowych miejsc w Los Angeles. Ściany pilnuje ochroniach. Zdjęcia można wykonywać jedynie telefonem, bez flesza. Nie można używać aparatów fotograficznych ani wykonywać tam profesjonalnych sesji zdjęciowych.

„Made in LA” – Cisco Home

Cisco Home, 8025 Melrose Ave. (at N Laurel Avenue), West Hollywood

 

Tego nie trzeba przedstawiać, bo kto by nie chciał być Made in LA?!

„The Paper Bag Princess” – madebylondon

8050 Melrose Ave, Los Angeles, CA 90046

 

W okolicy znajduje się mnóstwo innych murali, które są jak najbardziej godne uwagi. Niestety, w 2 dni nie można wszystkiego zobaczyć, dlatego stwierdziliśmy, że ominiemy te rzeczy, a kolejna wizyta będzie bogatsza o nowe miejsca!

 


Beverly Hills

Jeśli chcecie się poczuć jak dzieciaki z serialu 90210, to jest to miejsce idealne dla Was! Beverly Hills i otoczka związana z tym miejscem jest dosyć ciekawa, bo odrywa od rzeczywistości. Cała dzielnica jest zadbana, czysta i wykonana z gracją i zaplanowaniem, a uliczki oraz domy wyglądają jak wyjęte z amerykańskich seriali o gwiazdach showbiznesu np. Kardashianów z MTV. Mnóstwo frajdy sprawiło nam przejechanie się przez tą dzielnicę Fordem Mustangiem, który pozwolił poczuć się nam niczym nieodłączny element tego miejsca.

 


Rodeo Drive

Główna i najbardziej rozpoznawalna część Beverly Hills. To tutaj znajdują się wszystkie drogie sklepy oraz skupisko drogich super samochodów. Można spotkać tutaj sklepy Versace, Channel czy Louis Vuitton w towarzystwie zaparkowanych samochodów wartych kilkaset tysięcy złotych! Ulica funkcjonuje jako symbol bogactwa i luksusu. Rodeo Drive występowało w wielu filmach i serialach jak np. Pretty Woman czy Shrek 2, w tym drugim przedstawiono ją w postaci parodii. Przepych i pastelowe kolory dominują na ulicy, ale nie sprawia to, że się czuje, iż miejsce jest przereklamowane, wręcz przeciwnie, jest jedyne w swoim rodzaju, pomimo panującego luksusu, przez co na chwilę odrywamy się od rzeczywistości i cieszymy światem pieniądza i bogactwa. Fani showbiznesu, luksusowych samochodów czy kobiet zrobionych na bóstwo dzięki salonom piękności i klinik chirurgii estetycznej (jest ich tam od groma!!!) znajdą coś dla siebie!

 


Santa Monica Pier

Olbrzymie molo, na którym jest mini wesołe miasteczko z kolorowym diabelskim młynem i roller costerami. Znajduje się tu również koniec Route 66. Molo jest drewniane i znajduje się na nim między innymi Park rozrywki z olbrzymim diabelskim młynem oraz parkingiem dla samochodów, zastanawiałem się jak to jest możliwe, że na takiej starej drewnianej konstrukcji mieści się tyle rzeczy. Całe wybrzeże wygląda nieziemsko z tego miejsca, szeroka plaża, olbrzymi parking i widok na klif, na którym od razu jest zbudowane Los Angeles. Idealne miejsce dla fanów GTA5, w grze molo jest odwzorowane bardzo dobrze, a okolica do złudzenia przypomina Santa Monicę. Ciekawe doświadczenie, patrzeć na domy, spod których Franklin (bohater) w jednej z pierwszych misji kradnie samochód i ucieka w głąb Hollywood. Najbardziej urzekł mnie widok z tej drewnianej konstrukcji…

Jeśli będziecie mieli czas i okazję, to śmiało, bez zastanowienia wypożyczcie sobie rowery i przejedźcie się rowerami do Venice Beach. U nas to nie pykło, dlatego nie miałem okazji podziwiać tego miejsca z plaży, ani poczuć się niczym nieodłączny element jednej z najpopularniejszych plaż na świecie, ale nic straconego. Jak nie teraz, to kiedy indziej!

 

Venice Beach

Hipsterskie, a raczej hipisowskie miejsce w Los Angeles. Nie potrafię go porównać do żadnego innego. Jako fan Californication, stanąłem sobie i uświadomiłem jedną rzecz: „Jestem tu, gdzie Hank Moody (David Duchowny) mieszkał i się kręcił”. Przepiękna plaża, która poprzeplatana jest The Venice Beach Boardwalk, mnóstwo ludzi przypominających hipisów, kolorowe budyneczki, skatepark, siłownia pod chmurką czy uliczni artyści, a wszystko to, w towarzystwie zapachu marihuany. Spędziliśmy tu około 2h. Zdecydowanie za mało. Miejsce zaintryguje każdego, kto lubi inne i dziwne rzeczy.

Najbardziej spodobało mi się Venice Canals. Wąskie uliczki, które ciągną się wzdłuż wody przypominając te z Wenecji, no może nie do końca, ale nazwa pozwala sobie skojarzyć te miejsca! Wszystko oddzielone małymi klimatycznymi mostkami. Również domy w tym miejscu mają swój wyjątkowy klimat, bo nie wyglądają na luksusowe i drogie, a wręcz przeciwnie, są skromne i małe. Pastelowe kolory, obfita roślinność w ogródkach i równie inni ludzie na posesjach, jacy? Wyluzowani i uśmiechnięci mimo tego, że spaceruje się przy ich ogródkach! Kanały sprawiają, że się jest dokładnie w miejscu, w którym był Hank Moody.

Kolejne miejsce dla fanów GTA5. Posterunek ratowników wodnych. Gracze będą wiedzieli o co chodzi!

P.S. Dom Hanka Moodiego wyglądał jak rudera, zabity deskami, cały w graffiti. Rozczarowanie sprawiło, że nie zrobiłem żadnego zdjęcia. Raczej nie zapowiada się kolejny sezon.

 

Podsumowując, Los Angeles jest nieziemskie i jedyne w swoim rodzaju, co pozwala zakręcić się i poczuć prawdziwy amerykański klimat. Dwa dni to zdecydowanie za krótki czas na zwiedzanie, ponieważ dużo rzeczy trzeba ominąć, a jeszcze więcej nie jesteśmy w stanie odkryć. Przez limit 2 dni, nie mogliśmy sobie pozwolić na wizytę w Universal Studio czy przejechać się przez słynną krętą drogę Mulholland Drive prowadzącą przez Hollywódzkie wzgórza. Czy polecam Miasto Aniołów? Oczywiście, że tak! Polecam je każdemu!!!

 

Inne mijesca godne uwagi:

Long Beach

The Groove

Gallery Row

Fashion District

The Greek Theater

Universal Studio

 

Przydatne linki:

https://www.eventbrite.com/rally/los-angeles/cinematic-night-drives-in-la/

https://la.racked.com/2016/1/20/10780044/best-instagram-street-art-walls-los-angeles-2016/

 

 

TAGS
RELATED POSTS

LEAVE A COMMENT

Bogusz
Szczecin, Polska

Cześć! Nazywam się Bogusz i chcę wam przedstawić swoją podróż! Maniak Stanów Zjednoczonych, świeżo upieczony podróżnik, który uwielbia robić zdjęcia ze swoich wypraw. Kilkukrotny uczestnik programu Work and Travel w USA

Facebook Pagelike Widget